borderline

poniedziałek, 11 listopada 2019

Skąd się bierze borderline?

 To pytanie zadaje sobie bardzo wiele osób. Chciałabym znać na nie odpowiedź, ale jedyne co mam- to domysły. Indywidualne cechy oraz skopane, niczym piłka na Mundialu, dzieciństwo. 

Wszyscy zawsze się śmieją- łojojoj, tyle lat już minęło, dorosła jesteś, jakie dzieciństwo, co to ma do rzeczy? Co mają do rzeczy czasy niemowlęce, których nie pamiętasz i nigdy sobie nie przypomnisz? Co ma do Twojego dorosłego życia okres, kiedy matka chodziła z Tobą ciąży? Ano dużo. 

Przez pierwsze dwa lata życia, począwszy od pierwszego jego dnia, dziecko powinno być przytulane, głaskane, powinno się do niego ciepło i miło mówić, okazywać maksimum miłości. Nie dlatego, że społeczeństwo tego chce i tak wypada. Dlatego, że w tym czasie kształtuje się najsilniej nasze poczucie własnej wartości. Przeświadczenie, że jesteśmy potrzebni, kochani, mamy na kogo liczyć, ktoś nas otula i się opiekuje. Gdy tego nie ma- nie możemy mówić o człowieku, który posiada równowagę pomiędzy altruizmem, a egoizmem, czuje się ze sobą dobrze, jest sprawiedliwy dla siebie i swojego postępowania. 

Czas ciąży też jest bardzo interesujący. Ilość estrogenu, który wytwarza organizm matki w czasie ciąży będzie rzutował na nasz wygląd- dzieci, które dostały go więcej, będą miały subtelne rysy twarzy, ładny owal buzi, delikatną urodę. Charakteryzują się też krótszym palcem wskazującym od palca serdecznego, serdeczny natomiast jest krótszy od środkowego. W przypadku kobiet z palcem serdecznym krótszym od tamtych dwóch oraz zarysowanych kościach policzkowych, o wyraźnym zarysie szczęki, wytwarzanie hormonu u matki było mniejsze. Wytwarzanie estrogenu w czasie ciąży zależy od tego, jak matka tą ciążę znosiła psychicznie- im więcej estrogenu, tym bardziej chciała tego dziecka, mniej odczuwała stres, mniej się denerwowała, była szczęśliwsza. Jeśli sam uśmiech kobiety w ciąży wpływa na wygląd jej dziecka, to możemy spokojnie założyć, że wpływa także na rozwój jego mózgu i całego układu nerwowego, które to z kolei przekładają się na cechy emocjonalne, umiejętności poznawcze, stabilność osobowości etc.

 W mojej prywatnej opinii takimi dwoma czynnikami, które czynią nas bardziej podatnymi na borderline są: wysoka inteligencja dziecka, wrażliwość na bodźce i zjawiska. Dziecko kilkuletnie nie zna jeszcze mechanizmów rządzących światem, nie zna dorosłego życia, nie potrafi go sobie wyobrazić, ale obserwuje, zapamiętuje w podświadomości powtarzające się schematy, wydarzenia, co następnie pozwala mu dojrzewać przystosowując się do otoczenia (z ewolucji: do stada- czyli standardów rodziny i społeczności, która go wychowuje, a nie wielomilionowego społeczeństwa). Ze względu na wrażliwość zauważa i rozumie więcej niż jego rówieśnicy. Jest bardziej empatyczny- to znaczy, że potrafi odczuwać uczucia i emocje innych ludzi. Może nie rozumieć wszystkich słów, ale zrozumie ton głosu, tembr. Czy jego mama jest rozdrażniona? Dlaczego? Co się dzieje? Dlaczego krzyczy NA MNIE? Przecież ja jej tak bardzo ufam, tak bardzo ją kocham, mam 3 latka i jest ona całym moim światem! Ale dziecko słyszy awantury, obwinianie, brakuje mi dotyku, ciepła, bezpieczeństwa, więc się wycofuje, staje się bardziej zamknięte. Zaczyna wykazywać cechy aspołeczne, które już same w sobie są zaburzeniem, które się leczy. 

Dziecko dorasta, szybko się uczy, zdobywa nowe umiejętności w zastraszającym tempie. W zamian ma na przemian pochwały, że jest najlepszy, najcudowniejszy, najmądrzejszy, a w razie porażki krytykę, wzbudzanie poczucia wstydu i winy, zakłopotania, strachu: "no co ty, dziecko, Kaśka z twojej klasy taki przygłup i zaliczyła ten test, a ty na piątkach jedziesz i co? Pała do kurwy nędzy? Nie wstyd ci??? NIE WSTYD CI??!!". "Ona potem będzie miała swoją firmę, będzie wykształcona i bogata, a ty jak się opuścisz w nauce, to będziesz jej co najwyżej buty czyścić, nieuku pierdolony". "Oh, ale wie pani, pani Zosiu, mój synek jest taki mądry! Nauczył się pisać w wieku 5 lat! Teraz ma czerwony pasek. Jestem z niego taka dumna"- powiada przy sąsiadce, której musi się pochwalić osiągnięciami dziecka. Dzieciak chciałby się w domu przytulić do mamy, jak kiedyś. Pójść z nią za rękę po parku. Ale nie, nie może. Nie przyzna się. Musi być silny, twardy, najlepszy! Ma już 11 lat i nie może sobie pozwolić na to, jest już dużym chłopakiem!

Dodajmy do tego problemy z zachowaniem w szkole. Jeśli nie może przypodobać się w domu, to może kolegom? Więc pakuje się w tarapaty, wagary, zaczyna ściągać, ciągnąć dziewczynki za warkocze, podstawiać nogi, próbuje papierosów. Inni się jakoś wymigują, a on nie. On dostaje po dupie- koledzy go nie bronili, rodzice wezwani do szkoły, w domu pas na gołą dupę, wychowawca dołożył swoje 3 grosze umoralniającą pogadanką. 

To jest delikatny przypadek, który można zaobserwować bardzo często w rodzinach. Co, jeśli ten schemat wychodzi dalej?
Wychowuje go tylko matka, ojciec odszedł, więc na pewno go nie chce. Nie rozumie, że nie mógł z wytrzymać z matką i poświęcił syna dla własnego zdrowia i spokoju, woląc płacić alimenty i chociaż tak móc o niego dbać. Dla niego ojciec odszedł przez niego, bo go nie chciał. PORZUCIŁ GO. Syn nie ma wzorca męskich zachowań, nie nauczy się być dorosłym mężczyzną, nie nauczy się być w prawdziwym dojrzałym związku. Nie ma żadnego wzorca. Jest sam: chłopaki z klasy mają go za frajera, bo wpadł parę razy na przypale, matka nie radzi sobie z utrzymywaniem sama domu, jego, pracy, siebie, a on jeszcze wyprosił kotka, małego kotka, bo znalazł go na ulicy i zabrał do domu. Małą słodką kruszynkę. Tylko ten kotek go rozumie- kotek też został porzucony, kotek też nie ma w życiu miłości, przyjaciół, rodziców. Jest sam, zdany na swój los, a teraz na humory jego matki. Tak jak on. Czuje się winny, bo sam jest w tym domu nieszczęśliwy. Ale chciał mieć kotka. Chciał tylko dla siebie, nie dla dobra kotka. Wziął go, żeby nie czuć się samotnym, móc pogłaskać miękkie futerko, tak bardzo ciepłe, ufne, słodkie... Należące tylko do niego. Teraz już nie będzie sam. Ale co się stało? Kotek go zdenerwował, a on kotka uderzył! Uderzył swoją kuleczkę puchatego szczęścia! O nie, co on zrobił? Dlaczego? Jak mógł? Więc rozpłakał się, wziął kotka na ręce, zaczął go przepraszać i głaskać. Ale kotek nie chciał z nim już siedzieć-  wyrwał się mu i uciekł schować za szafą.

Brzmi podobnie? Brzmi jak wstęp do borderkowego traktowania ludzi, zależności, pielęgnowania tylko własnych potrzeb, tracenia kontroli nad sobą, wyrzutów sumienia, skrajnych emocji. 

A co, kiedy wychodzi to jeszcze dalej? Dziecko jest molestowane, może było zgwałcone. Trzymane w domu tylko dlatego, że matka musi. Bite (nie mylić klapsa na ogarnięcie z bezsensowną przemocą, proszę). Poniżane każdego dnia. Ciągle mające wrażenie, że rodzice go nie kochają, że go nie chcą, może nawet to słyszy. Codziennie duszący w sobie płacz, poczucie niesprawiedliwości, pytający "dlaczego ja?". Korzystający z każdej chwili, kiedy może się pobawić- więc bawi się z całych sił, na zapas, bo potem znowu zrobią mu krzywdę.

Opowiedzieć Wam, jak wyglądało moje dzieciństwo? Dobrze.
Ale to będzie wpis dla ludzi o twardych dupach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz